\
Zatrudniłem się w pewnym zakładzie produkcyjnym. Fakt faktem, codziennie trzeba było wykonywać te same czynności, ale polubiłem tę robotę. Początkowo każdy dzień był taki sam, czyściłem szafki i inne miejsca trudno dostępne.
I tak minęło dni kilka. Na początku dostaliśmy jakąś odzież ochronną i buty robocze, ale mniejsza z tym. Te buty były o tyle dobre, że mogłem w nich bezproblemowo przechodzić przez błoto, które było wszechobecne w drodze do pracy. To była jakaś masakra.
I tak mi minęły pierwsze dni w mej pracy. Przenieśli mnie na inną halę bo najprawdopodobniej się nie wyrabiałem. W sumie to mi nie powiedzieli, skąd ta zmiana. Odzież została ta sama. Buty jedynie wymieniłem, bo już miałem całe brudne. Poprzednie obuwie robocze oddałem do prania. I tak mijały mi dni kolejne. Obowiązki się zmieniały, ale w październiku zmieniły się one diametralnie.
Te robocze buty były strasznie nie wygodne. Na domiar złego dziennie przychodziło do zrobienia około 5 kilometrów wykonując moje powinności. Po pewnym czasie jednak się przyzwyczaiłem do obcierania i do odcisków.
Pewnego razu przy wiązaniu butów, jedna ze sznurówek została zerwana. Pomyślałem, że pójdę wymienić, ale początkowo się wstrzymałem. Po pewnym czasie nawet się przyzwyczaiłem i zupełnie zapomniałem zamienić buty. Po tamtym incydencie stały się luźne, ale przez to i wygodne. Oszczędzałem czas na ich wiązaniu i odwiązywaniu. Żyć nie umierać.
Po co miałem wymieniać coś, do czego już się przyzwyczaiłem ? Buty były wygodne i luźne, no i nie spadały, a to najważniejsze. Od tego momentu nosiłem je cały czas w pracy. Nosiłem je dzień w dzień, przez cały tydzień, miesiąc, rok. Do tego momentu, aż mnie zwolnili...
Wtedy utraciłem moje cenne obuwie robocze, do którego tak się przyzwyczaiłem...